Sunday 29 January 2012

cabinet # 43 forensics

W tak przeszywająco lodowaty dzień proponujemy lekturę na temat mrożący krew w żyłach. Nowy, zimowy numer kwartalnika Cabinet poświęcony jest fenomenom związanym z tematem forensics, czyli „naukami sądowymi”, a zwłaszcza zagadkom z pola medycyny sądowej. Gościnnym redaktorem numeru został Eyal Weizman – architekt, wykładowca Goldsmiths, dyrektor Centre for Research Architecture. Wypełnił on większość stron magazynu mrocznymi materiałami, m.in. o identyfikacji czaszki Josefa Mengele, historii nagrań głosu ludzkiego jako materiału dowodowego w kryminalistyce, czy też prawnych reperkusjach wynalezienia telegrafu. Dla równowagi w numerze znalazło się też kilka artykułów ze stałych rubryk, niezwiązanych bezpośrednio z ekshumacjami i kryminalnymi zagadkami. Brian Dillon napisał erudycyjny historyczno-sztuczny esej o eksplozjach i wybuchach,  Mary Cappello przybliża kolekcję Mutter Museum w Filadelfii (gdzie zebrano przedmioty które zostały wcześniej połknięte przez ludzi) a lekarz John Baldwin przytacza rodzinną historię o zagubionej dłoni swojego wujka Buda. Trudno odmówić racji Žižkowi, który komplementował niegdyś nowojorskie pismo: „compared to Cabinet every other magazine is a walking zombie”... 

Sunday 15 January 2012

from palestine to israel

Nowa książka Arielli Azoulay (pisarki znanej z takich sztandarowych publikacji o fotografii jak The Civil Contract of Photography z 2008 roku*) poświęcona jest początkom istnienia państwa Izrael. Około dwieście fotografii wyselekcjonowanych i opisanych przez autorkę, pochodzi z państwowych i wojskowych archiwów fotograficznych. Książka stanowi starannie skonstruowaną podręczną wystawę, podzieloną na tematyczne rozdziały (sale wystawowe), będącymi próbą wyjaśnienia tego co wydarzyło w Palestynie się w latach 1947 - 1950. Zdjęcia te, mimo że teoretycznie dostępne w publicznych archiwach nigdy nie były dotąd traktowane jako istotne dokumenty. Azoulay zmusza archiwa do mówienia, posiłkując się starannie zweryfikowanymi materiałami źródłowymi. W kilku przypadkach "ściany" jej wystawy pozostają puste - wówczas gdy autorce odmówiono praw do reprodukcji, pozostaje jej tylko zamieszczenie opisu fotografii.

*
A. A. była też autorką jednego z "przepisów" do antologii A Cookbook for Political Imagination

Sunday 8 January 2012

hypnotic show

Ta niewielka książeczka zawiera w sobie osobliwe treści. Jest zbiorem, hmm... algorytmów potrzebnych do przeprowadzenia seansów hipnotyzerskich z historyczno-artystycznym zacięciem. Hypnotic Show to kontynuacja projektu Raimundasa Malasauskasa, polegającego na połączeniu praktyki hipnotyzerskiej z kuratorską. Podczas poprzednich edycji zahipnotyzowanym widzom serwowano dzieła sztuki, specjalnie skrojone do tego formatu (czyli w formie opowieści), autorstwa takich artystów jak Joachim Koester czy Cerith Wyn Evans. Tym razem, przy okazji ostatniej wersji projektu, na Artissima w Turynie, Malasauskas zwrócił się do kilku autorów (m.in. Sofii Hernandez Chong Cuy i Johna Menicka) o napisanie scenariuszy związnych z legendarnymi wystawami z przeszłości. Przywołane zostają duchy takich wydarzeń jak pierwsze Documenta (1955), Op Losee Schroven w Stedelijk Museum (1969), ekspozycja On Kawary w 19 przedszkolach rozrzuconych po całym świecie (1997) czy Day's End Gordona Matt-Clarka (1975). Pomysł jest więc prosty - należy się oddać w ręce dobrego hipnotyzera a następnie dać sobie zaaplikować jeden w wybranych scenariuszy, czyli udać się na spacer po historycznej wystawie. Jeśli w naszym zasięgu nie ma akurat osoby o paranormalnych zdolnościach, można również oddać się przyjemnej lekturze na jawie - teksty są dobrze napisane a historyczne referencje niezwykle pouczające. 

Friday 6 January 2012

m is for books, s is for things...

Przyszedł nowy rok a więc (potencjalnie) czas zmian i obietnic. Obiecujemy sobie samym i wszystkim zabłąkanym czytelnikom tego bloga, że nasze wpisy będą bardziej systematyczne. Oraz że nie będziemy pisać tylko i wyłącznie o rzeczach wykonanych z papieru. Aby uczcić nasze postanowienia zmieniamy nazwę na M IS FOR BOOKS (whatever it means...), tym symbolicznym gestem przecinając pępowinę z macierzystą księgarnią muzeum pro qm z której wywodzi się blog, z drugiej podkreślając (patrz wyżej!) niesłabnący kult dla wszechobecnej litery M. A także dla litery S i podwójnego O. Lubimy też B, które kojarzy się z dobrą kuchnią.
Nową winietę dostaliśmy w prezencie od Fontarte