Tegoroczne documenta imponują rozmachem oraz skalą, są pełne tajemnic i bezczelnie doskonałe. Bierze w nich udział 188 artystów (nie zawsze są to artyści wizualni, to także pisarze, naukowcy, hipnotyzerzy, matematycy czy kompozytorzy). Nie wszystko jest w Kassel widzialne i namacalne, a sama wystawa rozrzucona jest na przestrzeni wielu kilometrów kwadratowych, z odnogą w Kabulu. Wystawie towarzyszą trzy publikacje. Dziś pierwsza z nich, czyli uroczy zielony Das Begleitbuch, czyli przewodnik po wystawie. Nawigować po tej mega-ekspozycji i wytyczać własne ścieżki, bez tego wydawnictwa (liczącym sobie ponad 500 stron!) byłoby niesłychanie trudno. Zawiera ono wszystkie mapy i opisy prac (co jest niezbędne w przypadku dzieł niematerialnych, w których poszukiwaniu najbardziej szczegółowe mapy nie pomogą), sylwetki artystów i program towarzyszący. Nie znajdziemy tu za to żadnych kuratorskich stejtmentów i egzegez, poza skromnym, jednostronicowym (!) wstępem. Lektura, od której trudno oderwać się już po powrocie z Kassel. A może zwłaszcza po powrocie...
Monday, 25 June 2012
dOCUMENTA (13)
Tegoroczne documenta imponują rozmachem oraz skalą, są pełne tajemnic i bezczelnie doskonałe. Bierze w nich udział 188 artystów (nie zawsze są to artyści wizualni, to także pisarze, naukowcy, hipnotyzerzy, matematycy czy kompozytorzy). Nie wszystko jest w Kassel widzialne i namacalne, a sama wystawa rozrzucona jest na przestrzeni wielu kilometrów kwadratowych, z odnogą w Kabulu. Wystawie towarzyszą trzy publikacje. Dziś pierwsza z nich, czyli uroczy zielony Das Begleitbuch, czyli przewodnik po wystawie. Nawigować po tej mega-ekspozycji i wytyczać własne ścieżki, bez tego wydawnictwa (liczącym sobie ponad 500 stron!) byłoby niesłychanie trudno. Zawiera ono wszystkie mapy i opisy prac (co jest niezbędne w przypadku dzieł niematerialnych, w których poszukiwaniu najbardziej szczegółowe mapy nie pomogą), sylwetki artystów i program towarzyszący. Nie znajdziemy tu za to żadnych kuratorskich stejtmentów i egzegez, poza skromnym, jednostronicowym (!) wstępem. Lektura, od której trudno oderwać się już po powrocie z Kassel. A może zwłaszcza po powrocie...
Subscribe to:
Posts (Atom)