Sunday 3 July 2011

bulletins of the serving library

Umarł Dot Dot Dot, niech żyje Bulletins of the Serving Library! Tak bynajmniej twierdzą David Reinfurt i Stuart Bailey (znani szerzej jako Dexter Sinister), wydawcy legendarnych "Trzech Kropek", osobliwego magazynu w którym filozoficzne eseje zderzały się ze śmiałymi zabiegami typograficznymi, a prywatne obsesje autorów z refleksją konceptualną na polu grafiki użytkowej. Upłynęło 10 lat, podczas których wydano ledwo 20 numerów Dot Dot Dot, co wystarczyło do zbudowania niesamowitej renomy pisma. Bailey i Reinfurt twierdzą, że ich nowy magazyn zaczyna się dokładnie tam gdzie zakończył swój żywot Dot Dot Dot. Rzecz jest jednak o wiele bardziej skomplikowana. Nowa inicjatywa „The Serving Library” to nie tylko pismo, ale i archiwum, rodzaj biblioteki, złożonej z kolekcji tematycznych PDF-ów zwanych biuletynami dostępnych online, dwa razy do roku wydawanych na papierze (stąd nazwa „Bulletins of the Serving Library”) oraz z prawdziwej mini-biblioteki w Nowym Jorku. Biblioteka ta składa się z 20 numerów Dot Dot Dot i kolejno wydawanych Biuletynów, a także książek z których korzystali czy które polecali autorzy tekstów w nich publikowanych oraz 70 przedmiotów referencyjnych powieszonych na ścianie obok. Cały, rozpisany na wiele lat projekt opatrzony jest szczegółowym regulaminem (łącznie ze szkoleniami dla osoby zajmującej się biblioteką, opartych na kursach Bauhausu), przypominający konceptualne kontrakty z lat 70. 
W premierowych drukowanych biuletynach The Serving Library znajdują się erudycyjne,  obszerne teksty m.in. na temat Podręcznika Martwych Mediów, intelektualnych zdolności ośmiornic (i lingwistycznych perturbacji z tym stworzeniem związanych), dylematów z pomiarem czasu, filozofii zastosowania fontu o nazwie Meta-the-difference-between-the-two-Font (czyli Dexter Sinister cytuje Bruno Latoura) i rozważań na temat przyszłości bibliotek. Pismo można zaprenumerować od razu na 12 lat, jak twierdzą jego wydawcy – bez obawy o stopę inflacji.  Albo skrupulatnie zapisywać pdfy ze strony internetowej, pozostawiając na boku papierowe ekstrawagancje. My póki co wolimy papier.